31 stycznia to już rok bez mamusi....
smutna rocznica i nieodwracalna zmiana,
która nastąpiła w moim życiu,
więż, która jest, która była na zawsze mnie zmienila,
wydaje się, że ta rana nigdy się nie goi,
pamięć o kimś ważnym pozostaje na wieki
i snuja się przed oczami zapamiętane obrazy,
moj anioł o srebrnych włosach, w białych nocnych szatach
moja sprawiedliwa , wybaczająca wszystko mama
moja idąca z duchem czasu ,z postępem dzielna,
aktywna, pełna siły psychicznej i wytrwałości
pocieszająca wszystkich , kochająca,
zaśmiewająca się czasem do łez,
karmiąca wlasnymi specjałami,
wciąz powtarzająca jak mantrę zdania o walorach zdrowej zywności,
uwielbiała las, oddech i ruch na świeżym powietrzu,
rower....wysiłek...ogródek
nie ...lubiła pomidorów-i tego nie umiałam zrozumiec..,
kochała czytac , czytac , czytac , mówiła wiersze, które pamiętała z dzieciństwa
...ojciec zadżumionych..., idylla maleńka taka..
miala wiele manualnych zdolności, ktore teraz zanikaja,
fascynował ja świat, nauka,
medytowała i modliła się i trwała.....,
była dla nas wszystkich wzorem
aniolem za życia
ufam, że tam gdzie jest , jest w dobrych "rękach"
bo na to zasługuje i czeka na nas...